Badania naukowe wskazują na to, że na poczucie szczęścia wpływają bliskościowe relacje z innymi ludźmi. Więź z partnerem, przyjacielem czy rodzeństwem pomaga nam przetrwać trudne chwile. Sprzyja koregulacji emocji i stanowi bazę, na której budujemy poczucie bezpieczeństwa. Nie wszyscy z nas potrafią otworzyć się na bliskość. Lęk przed zaangażowaniem powstrzymuje nas przed zdjęciem maski i odkryciem prawdy o sobie. Często rodzi się we wczesnych latach dzieciństwa, choć nie jest to regułą. Czy lęk przed bliskością i odrzuceniem możemy pokonać?
Skąd się bierze lęk przed bliskością – przyczyny
Choć często omawia się lęk przed bliskością u mężczyzn, to pragnę zaznaczyć, że problem ten dotyczy przedstawicieli obu płci oraz osób niebinarnych. U każdego manifestuje się w nieco inny sposób, dlatego czasem go nie dostrzegamy. Zwracamy na niego uwagę wówczas, gdy staje się wyraźny i oczywisty. Kiedy mężczyzna wdaje się w liczne romanse i nie potrafi związać się na stałe z jedną kobietą, zastanawiamy się, z czego wynika jego strach przed bliskością. Nieco inaczej patrzymy na panie, które wciąż trafiają na niewłaściwych partnerów lub zakochują się w kimś trudno dostępnym. Zarówno objawy, jak i przyczyny tego zjawiska bywają różne. Skąd bierze się lęk przed bliskością?
- Nadopiekuńczość rodziców – jeśli opiekunowie nas we wszystkim wyręczali i próbowali decydować o tym, z kim możemy się przyjaźnić, więź kojarzymy z zagrożeniem. Uważamy, że wchodząc w związek, tracimy prawo do samostanowienia. Bliskościowe relacje traktujemy jako opresyjne i pozbawiające nas autonomii. Chcemy ją zachować, dlatego wybieramy samotność.
- Nadużycia seksualne – kiedy krzywdzi nas ktoś bliski, od kogo raczej spodziewalibyśmy się ochrony i wsparcia, nasze zaufanie zostaje zniszczone. Nie potrafimy obdarzyć nim drugiego człowieka, ponieważ w przeszłości zawiedliśmy się na rodzicu/nauczycielu/księdzu/dziadku/przyjacielu rodziny. Obawiamy się, że scenariusz, w którym padamy ofiarą przemocy seksualnej, powtórzy się. Chronimy siebie, dlatego unikamy bliskościowych relacji.
- Przemoc fizyczna, psychiczna i ekonomiczna – jeśli ktoś nadużywa swojej siły i przewagi, aby krzywdzić innych, zadaje głębokie rany. Fizyczne uszkodzenia ciała dość szybko się goją, ale uszczerbek, którego doznała nasza psychika, niekiedy przez całe życie daje się we znaki. Ofiary przemocy często boją się ludzi i ich unikają, dostrzegają w nich bowiem potencjalne niebezpieczeństwo. Traumatyczne doświadczenia wymagają przepracowania. Z pomocą psychoterapeuty możemy nauczyć się czerpać radość z kontaktów społecznych, mimo doznanych krzywd.
- Zaniedbania emocjonalne – postawa naszych opiekunów, najczęściej rodziców, ma duży wpływ na to, jak w dorosłym życiu kształtujemy relacje z innymi ludźmi. Scenariusz, który dobrze znamy, często nieświadomie odtwarzamy. Jeśli na uwagę rodziców zawsze staraliśmy się zasłużyć, uczymy się, że miłość ma charakter warunkowy. Tylko zabiegając o nią i decydując się na samopoświęcenie, możemy zyskać aprobatę. Niekiedy opiekunowie jawnie lekceważą nasze potrzeby, przez co unikamy jakichkolwiek bliskich więzi z innymi. Wychodzimy z założenia, że ludziom nie wolno ufać. Różne style przywiązania nieco bardziej szczegółowo omówię w dalszej części artykułu.
- Utrata rodzica – kiedy przedwcześnie odchodzi od nas ktoś ważny, odczuwamy lęk przed zaangażowaniem. Obawiamy się, że obdarzając kogoś miłością, ryzykujemy ogromny ból emocjonalny. Nie chcemy „rozpaść” się, gdy bliski nam człowiek odejdzie od nas. Minimalizujemy ryzyko cierpienia, unikając więzi. Opuszczenie przez rodzica może wynikać z jego śmierci lub stanowić konsekwencję rozwodu.
- Choroba rodzica – czasem zdarza się, że opiekun nie jest w stanie wywiązać się ze swojej roli. Niektórzy z nas wychowali się w rodzinie, w której doszło do parentyfikacji. Choroba rodzica sprawiła, że przedwcześnie dojrzeliśmy, aby otoczyć go opieką, zarabiając na życie, gotując obiady etc. Rolą matki lub ojca jest zaspokojenie potrzeb dziecka. Czasem jednak opiekun zmaga się z poważną chorobą somatyczną, psychiczną lub uzależnieniem, przez co ciężar prowadzenia domu spoczywa na barkach jego syna czy córki.
- Uzależnienie rodzica – jeśli jeden z opiekunów nadużywa alkoholu lub substancji psychoaktywnych, drugi często zajmuje się nałogiem swojego partnera. Współuzależnienie drugiego rodzica sprawia, że jako dzieci nie doświadczamy troski i zainteresowania. Życie całej rodziny kręci się wokół nałogu.
- Nieudane związki – toksyczna relacja romantyczna często odziera nas z zaufania i wiary w miłość. Kiedy trafiamy na partnera, który nas krzywdzi, zadając ból fizyczny i/lub emocjonalny, boimy się ponownie zaangażować. Przybieramy zbroję w postaci obojętności, dzięki której czujemy się bezpiecznie. Zyskujemy pewność, że podobna sytuacja już się nie powtórzy, ponieważ zamknęliśmy się na miłość i bliskość. Związek z narcyzem, borderline, psychopatą okazuje się szczególnie ciężki, bo partner cierpi na poważne zaburzenie osobowości. Rzutuje ono negatywnie na relacje, które tworzy. Często wykazuje skłonność do krzywdzenia tych, którym najbardziej na nim zależy.
- Niskie poczucie własnej wartości– lęk przed bliskością i zaangażowaniem często wynika z krytycznego postrzegania własnej osoby. Uważamy, że jesteśmy niedostatecznie dobrzy i atrakcyjni fizycznie, by ktokolwiek zechciał zwrócić na nas uwagę. Schemat wewnętrznej wadliwości daje się we znaki tym z nas, którzy doświadczyli miłości warunkowej ze strony rodziców. Niekiedy opiekunowie odnoszą się do nas niezwykle krytycznie. Wysyłają następujące komunikaty: „jak ty wyglądasz, znowu źle rozsmarowałaś krem do opalania”, „przestań płakać, żadna kobieta nie zechce mężczyzny beksy”, „znowu masz poplątane włosy, bo nie umiesz ich pielęgnować”. Mogłoby się wydawać, że to tylko słowa, które niewiele znaczą. Badania psychologiczne wskazują jednak na to, że wypowiedzi bliskich głęboko zakorzeniają się w naszej psychice, obniżając poczucie własnej wartości.
Lęk przed bliskością – psychologia
Strach przed bliskością, którego doświadczamy, bardzo dobrze wyjaśnia teoria przywiązania Bowlby`ego. Wyróżnił on kilka rodzajów więzi. Większość z nas reprezentuje bezpieczny styl przywiązania. Ułatwia on nawiązywanie relacji międzyludzkich. Kiedy cierpimy na lęk przed bliskością, psychologia zazwyczaj koncentruje się na tym, aby przyjrzeć się naszym więziom z rodzicami. Stanowią one matrycę, którą posługujemy się w codziennym życiu. Uczymy się bowiem poprzez modelowanie zachowań ludzi z naszego najbliższego otoczenia. Przyjmujemy pewne wzorce jako własne i traktujemy je jako uniwersalne. Kiedy mają wspierający charakter, ułatwiają nam funkcjonowanie. Niestety, czasem okazują się dysfunkcyjne i krzywdzące.
Jak wcześniej wspominałam, Bowlby wskazał na różne style przywiązania. Budowalibyśmy lepsze i bardziej satysfakcjonujące relacje, gdybyśmy wszyscy reprezentowali bezpieczną więź. Choć uchodzi ona za przeważający model, to nie brakuje wśród nas osób z lękowo-ambiwalentnym stylem przywiązania. Powstaje on wówczas, gdy zachowanie opiekunów staje się trudne do przewidzenia. Czasem zaspokajają wszystkie nasze potrzeby, kiedy indziej ich nie dostrzegają lub odpowiadają na nie w niewłaściwy sposób. Staramy się dostroić do rodziców, ponieważ pozostajemy od nich całkowicie zależni. Jeśli reprezentujemy lękowo-ambiwalentny styl przywiązania za bardzo poświęcamy się dla innych. Miłość nas pochłania i pozbawia instynktu samozachowawczego, przez co często padamy ofiarami nadużyć i cierpimy. Utwierdza nas to w przekonaniu, że ludziom nie wolno ufać. Lękowo-ambiwalentna więź sprzyja też idealizacji partnera i stawianiu sobie oraz innym zbyt wygórowanych oczekiwań.
Unikowy styl przywiązania kształtuje się w dzieciństwie, jeśli nasi opiekunowie nie wykazują responsywności. Oznacza to, że nie zaspokajają naszych potrzeb, przez co uczymy się polegać wyłącznie na sobie. Przeraża nas zależność od innych. Staramy się być samowystarczalni i nie prosić nikogo o pomoc. Bliskość jawi nam się jako potencjalne zagrożenie, gdyż jej nie znamy. Kiedy próbowaliśmy ją stworzyć z rodzicami, spotkaliśmy się z odrzuceniem.
Zdezorganizowany styl przywiązania powstaje u tych z nas, którzy w domu rodzinnym doświadczyli przemocy. Rodzic bywał nieprzewidywalny. Czasem odnosił się do nas z czułością, kiedy indziej bił lub stosował agresję słowną. Skutkowało to powstaniem silnej ambiwalencji. Pewna część nas pragnęła zbudować z nim bliskościową relację, inna bała się go. W rezultacie w dorosłym życiu związki jawią się jako źródło niepewności i zagrożenia, dlatego ich unikamy.
Lęk przed bliskością – objawy
Lęk przed zaangażowaniem u mężczyzn występuje równie często jak u kobiet, zazwyczaj daje nieco inne objawy, przez co uważa się, że panie rzadziej go doświadczają. Ten stereotypowy obraz jest niepełny i zawęża perspektywę. Kiedy cierpimy na lęk przed bliskością, objawy najczęściej obejmują:
- utrzymywanie powierzchownych relacji romantycznych – boimy się zaangażowania, dlatego nasze związki rozwijają się, dopóki występuje w nich dystans i niepewność. Zacieśnianie więzi nasila obawy, przez co zaczynamy się oddalać od partnera/partnerki. Niektórzy z nas popadają w pracoholizm i spędzają w biurze po kilkanaście godzin dziennie. Inni wdają się w romanse, lub na siłę doszukują się wad w drugiej osobie, aby ostatecznie ją porzucić. Zdarza się, że po każdej próbie zacieśnienia więzi, milkniemy i zrywamy kontakt, po czym powracamy;
- prowadzenie życia szczęśliwego singla – o ile mężczyźni nieco częściej decydują się na powierzchowne relacje oparte wyłącznie na seksie bez zobowiązań, o tyle kobiety wybierają życie singielki. Nie wchodzą w związki, twierdząc, że nie spotkały nikogo interesującego. Czasem mówią wprost, że boją się mężczyzn i zranienia, dlatego wolą żyć w pojedynkę. Kiedy towarzyszy nam strach przed bliskością, objawy często pozostają subtelne. Podświadomie staramy się prowadzić szczęśliwe życie singla, stawiając na karierę zawodową i pracę związaną z częstą zmianą miejsca zamieszkania. Unikamy w ten sposób zaangażowania;
- perfekcjonizm – ściśle wiąże się z miłością warunkową, jaką otrzymaliśmy od swoich rodziców. Kiedy opiekunowie obdarzają nas uczuciem tylko wówczas, gdy spełniamy ich wymagania, podobnie postrzegamy relacje romantyczne. Uważamy, że nikt nie pokocha nas takimi, jakimi jesteśmy. Miłości poszukamy wówczas, gdy schudniemy, ukończymy studia, zdobędziemy dobrze płatną pracę lub opanujemy problem nadmiernego wypadania włosów;
- sięganie po używki takie jak alkohol i narkotyki – wspomniane substancje działają „znieczulająco”. Tłumią ból emocjonalny i strach przed bliskością. Objawy często możemy rozpoznać po tym, że nabieramy śmiałości w nawiązywaniu kontaktów, dopiero gdy napijemy się wódki lub wypalimy skręta. Jeśli przed każdą randką czy zbliżeniem seksualnym, sięgamy po używki, to istnieje dużo prawdopodobieństwo, że ogranicza nas lęk przed zaangażowaniem;
- trudności w komunikacji potrzeb i stawianiu granic – szczególnie ci z nas, którzy reprezentują lękowo-ambiwalentny styl przywiązania, mają problem z wyrażaniem własnych oczekiwań. Boimy się, że dbając o siebie, spotkamy się z odrzuceniem. Rodzice często ignorowali nasze potrzeby i przekraczali granice psychologiczne. Zakładamy, że inni postępują podobnie. Nie znamy bowiem zdrowych relacji międzyludzkich, w których każdy ma prawo do komunikacji swoich potrzeb i granic;
- nadmierną podejrzliwość względem partnera – pozabezpieczny styl przywiązania często idzie w parze z pierwotną nieufnością. Innych ludzi postrzegamy jako nieprzewidywalnych i niebezpiecznych. Jednocześnie drzemie w nas schemat wewnętrznej wadliwości, który sprawia, że obawiamy się zdemaskowania i porzucenia. Sprawia to, że częściej podejrzewamy partnera o zdradę lub nielojalność. Niekiedy staramy się zapobiec odrzuceniu poprzez nadmierną kontrolę;
- lęk przed bliskością fizyczną – możemy odczuwać go z różnych powodów. Niekiedy pojawia się wskutek nadużyć seksualnych, których padliśmy ofiarami. Zdarza się, że unikamy współżycia, ponieważ boimy się przywiązać do partnera. Stosunek płciowy postrzegamy jako wyraz bliskości, której staramy się unikać;
- lęk przed utratą niezależności – najczęściej pojawia się wówczas, gdy w dzieciństwie doświadczyliśmy nadopiekuńczości ze strony rodziców. Bliskie relacje kojarzą nam się z brakiem autonomii. Nie zamierzamy rezygnować z prawa do samostanowienia, więc bardzo negatywnie reagujemy, gdy partner sam decyduje o wyborze restauracji. Romantyczne gesty i niespodzianki budzą w nas lęk przed uzależnieniem od drugiej osoby;
- brak zaufania do innych – kiedy ktoś bliski nas zawodzi i krzywdzi, świat zaczynamy postrzegać jako niebezpieczne miejsce. Częściej stosujemy generalizację, a nasze poglądy ulegają radykalizacji. Niekiedy mówimy, że „mężczyznom nie można ufać, bo tylko krzywdzą”, albo „wszystkim kobietom zależy tylko na pieniądzach”;
- niezdolność do przyjęcia pomocy – pozabezpieczny styl przywiązania kształtuje się wskutek niezaspokojenia naszych potrzeb lub nadopiekuńczości. Uczymy się, że jesteśmy zdani tylko na siebie. Ludzie, nawet gdy pomagają, nie robią tego bezinteresownie. Odczuwamy silny lęk przed zależnością od innych.
Jak pokonać lęk przed bliskością?
Strach przed zaangażowaniem w związek znacznie utrudnia życie i rzutuje negatywnie na nasze samopoczucie. Kiedy sami stawiamy czoła wszystkim trudnościom, unikając proszenia innych o pomoc, tracimy sporo energii. Znajdujemy się w stanie nieustannego pobudzenia, ponieważ czuwamy po to, aby nikt nas nie skrzywdził. Tworząc bliskościowe relacje, zyskujemy nieocenione wsparcie. Gdy przyjaciel nas wysłuchuje, zachodzi koregulacja emocji. Udziela nam się jego spokój, a mózg może wreszcie odpocząć. Partner zapewnia nam bezpieczeństwo emocjonalne i optymalny poziom pobudzenia, co zmniejsza ryzyko wystąpienia depresji i stanów lękowych. Pielęgnowanie więzi z innymi daje nam liczne korzyści, dlatego zastanawiamy się, jak pokonać lęk przed bliskością.
- Dostrzeżenie problemu – często towarzyszy nam nieuświadomiony lęk przed bliskością. Nie rozumiemy, dlaczego nie mamy szczęścia w miłości. Zastanawiamy się, co robimy nie tak, że inni biorą ślub, wychowują wspólnie dzieci, a my wciąż borykamy się z samotnością. Zdarza się, że winą za swoje niepowodzenia obarczamy los lub partnerów, którzy nas zawiedli. Nie dostrzegamy mechanizmów, które rządzą naszym życiem. Często to one sprawiają, że zakochujemy się w osobach niedostępnych lub toksycznych. Ewentualnie przyczyniają się do tego, że stawiamy potencjalnym partnerom zbyt wygórowane oczekiwania. Chcemy w ten sposób usprawiedliwić, dlaczego prowadzimy życie singla. Mówimy, że nie znaleźliśmy osoby, która by do nas pasowała. Kiedy uświadomimy sobie, że cierpimy na lęk przed bliskością i zaangażowaniem, możemy rozpocząć proces wewnętrznej zmiany i dokonać przeprogramowania poznawczego.
- Uznanie swojego lęku przed bliskością – przyzwyczailiśmy się do tłumienia trudnych emocji, gdyż są dla nas niewygodne. Spróbujmy przyjrzeć się komunikatom, jakie ze sobą niosą. Potrzebujemy wszystkich emocji, ponieważ sygnalizują nam potrzeby i informują o niebezpieczeństwie. Warto podkreślić, że odczuwany lęk nie zawsze świadczy o realnym zagrożeniu. Starajmy się nie mylić emocji z faktami, lecz potraktować je jako sygnały. Nauczmy się odczytywać ich znaczenie w kontekście swojego życia.
- Przeprogramowanie poznawcze – podejście poznawczo-behawioralne koncentruje się na związku między myślami a zachowaniami. Kiedy zakładamy, że mężczyzna nas wykorzysta i porzuci, to możemy podświadomie unikać nowych znajomości. Przeprogramowania poznawczego łatwiej dokonać, gdy zbieramy różne doświadczenia. Nie chodzi o to, aby od razu rzucać się na głęboką wodę i zrezygnować ze zdrowego rozsądku. Początkowo warto nawiązywać koleżeńskie relacje z innymi ludźmi, aby przekonać się, że nie wszyscy mają wobec nas złe zamiary. Możemy też zobaczyć, że nasza aparycja nie zawsze skutkuje odrzuceniem. Jedni ludzie postrzegają nas jako atrakcyjnych, drudzy podchodzą do nas neutralnie, a jedynie garstka ośmiela się na krytykowanie naszego wyglądu. W podejściu poznawczo-behawioralnym mówimy o tym, aby zastąpić nieadekwatne wzorce myślowe ich odpowiednikami, które bardziej przystają do rzeczywistości.
- Okazanie sobie zrozumienia – warto pogodzić się z tym, że nie od razu wprowadzimy zmiany w swoim dotychczasowym życiu. Nie zbudujemy z dnia na dzień bezpiecznej więzi, jeśli przez lata doświadczaliśmy zaniedbania emocjonalnego i krytycznych uwag ze strony swoich rodziców. Nasz styl przywiązania kształtował się na przestrzeni lat, z czego kluczową rolę odegrało wczesne dzieciństwo, którego nie pamiętamy. Utrwalone połączenia synaptyczne warto zastąpić nowymi, bardziej wspierającymi i realistycznymi. Jest to możliwe, bo mózg wykazuje ogromną plastyczność, na której opiera się psychoterapia. Zmianę wspiera wartościowa literatura psychologiczna i wykonywanie zawartych w niej ćwiczeń.
Jak pomóc osobie która boi się bliskości i zaangażowania?
Strach przed zaangażowaniem odbija się negatywnie na relacjach romantycznych. Niektórzy z nas pozostają w związku z osobą, która boryka się z tym problemem. Sprawia to, że zastanawiamy się, jak jej pomóc. Uświadamiając sobie, że problem nie wynika z naszego zachowania, odczuwamy wyraźną ulgę. Pozbywamy się bowiem toksycznego poczucia winy i możemy skupić się na tym, aby okazać empatię i zrozumie partnerowi, który cierpi na lęk przed bliskością. Jego pozabezpieczny styl przywiązania odpowiada za wahania nastroju i dystansowanie się w sytuacjach, kiedy dochodzi do zacieśniania więzi.
Psycholodzy mają dla nas dobrą wiadomość. Badania naukowe wskazują na to, że nasza bezpieczna więź może udzielić się partnerowi, który boryka się z lękiem przed bliskością i zaangażowaniem. Warto zrozumieć, że jego postawę ukształtowały trudne doświadczenia. Nie rezygnujmy jednak z własnych potrzeb, lecz wyrażajmy je w sposób asertywny i wolny od agresji. Dzielmy się z partnerem swoimi emocjami i przeżyciami. Stawiajmy zdrowe granice i pokażmy mu, na czym polega asertywność. Zachowajmy otwarty umysł i bądźmy gotowi wysłuchać partnera, któremu doskwiera strach przed zaangażowaniem. Nie bagatelizujmy i nie unieważniajmy jego przeżyć.
Pragnę przestrzec przed myśleniem magicznym. Sami nie uzdrowimy stylu przywiązania naszego partnera. Może go zmienić wyłącznie sam zainteresowany, pracując nad przeprogramowaniem poznawczym z doświadczonym psychoterapeutą. Przyczyny lęku przed bliskością sięgają daleko wstecz i pozostają głęboko zakorzenione. Stwórzmy partnerowi bezpieczne i przyjazne środowisko.
Choć lęk przed bliskością i zaangażowaniem ma swoje uzasadnienie, nie usprawiedliwiajmy partnera, gdy nas krzywdzi. Możemy zrozumieć, że czasem potrzebuje dystansu emocjonalnego, przez co milknie, ale nie akceptujmy sytuacji, kiedy stosuje wobec nas przemoc psychiczną lub dopuszcza się zdrad.
Lęk przed bliskością – terapia
Lęk przed bliskością w związku często skazuje nas na poczucie osamotnienia w relacji, przez co zwiększa ryzyko rozwoju depresji i przedwczesnej śmierci. Jesteśmy jednostkami społecznymi, jako gatunek przetrwaliśmy, bo nauczyliśmy się budować więzi z innymi. Podświadomie chcemy kochać i czuć, że ktoś również obdarza nas tym wyjątkowym uczuciem. Jeśli cierpimy na lęk przed bliskością, terapia może okazać się kamieniem milowym w naszym rozwoju osobistym. Poszczególni specjaliści pracują w różnych nurtach, co pozwala dobrać najlepszą metodę do naszych potrzeb. Jeśli zależy nam na terapii krótkoterminowej, to warto zwrócić uwagę na nurt poznawczo-behawioralny. Koncentruje się on na tym, aby dotrzeć do przekonań kluczowych poprzez myśli automatyczne, jakie pojawiają się w naszej głowie. Dostrzegając ich dysfunkcyjny charakter, możemy zastąpić je bardziej realistycznymi.
Np. myśl „jestem nieatrakcyjna i mało kobieca, nikt nie zwróci na mnie uwagi”, sprawia, że trzymamy się z dala od potencjalnych partnerów i randek. Jeśli zmienimy wzorzec na bardziej realistyczny: „każda kobieta reprezentuje inny typ urody, to normalne, że nie każdemu spodobam się”, otworzymy się na relacje romantyczne. Psychoterapia poznawczo-behawioralna opiera się bowiem na założeniu, że nasze myśli wpływają na zachowanie. Jeśli pielęgnujemy w sobie negatywny obraz własnego ciała, to skazujemy siebie na samotność, ponieważ unikamy relacji romantycznych z obawy przed odrzuceniem.
Strach przed zaangażowanie w związek – jak wpływa na relację?
Najbardziej negatywny wpływ na relację ma nieuświadomiony lęk przed bliskością. Sprawia on, że podejmujemy decyzje, które nam nie służą, nie zdając sobie sprawy z mechanizmów, jakie sterują naszym postępowaniem. Czasem ranimy innych, np. wchodząc z nimi w powierzchowne relacje, lub przypisując im złe intencje. Przede wszystkim jednak krzywdzimy samych siebie, skazując się na poczucie osamotnienia.
Dostrzegając, że cierpimy na lęk przed bliskością w związku, podejmujemy bardziej świadome i przemyślane decyzje. Np. chwilowo rezygnujemy z poszukiwań partnera, aby skupić się na przeprogramowaniu poznawczym. Znajomość mechanizmów, które nami kierują, pozwala także zrozumieć własne emocje i nie ulegać im w sposób bezrefleksyjny. Kiedy w związku dochodzi do zacieśniania więzi, kusi nas, aby go zakończyć lub wycofać się z relacji bez słowa wyjaśnienia. Wiedząc, że ta strategia nam nie służy, możemy przezwyciężyć lęk przed bliskością.
Strach przed zaangażowaniem w związek przybiera różną postać. Zazwyczaj odbija się na życiu obojga partnerów. Kiedy wszystko zmierza w dobrym kierunku, osoba, która reprezentuje pozabezpieczny styl przywiązania, zaczyna odczuwać niepokój. Skutkuje on wycofaniem emocjonalnym, a nierzadko nawet zerwaniem kontaktu bez podania przyczyny. Ghosting rodzi poczucie krzywdy i dezorientację u osoby porzuconej. Partner zastanawia się, co zrobił nie tak, że zakończyliśmy znajomość z dnia na dzień. Jeśli wiemy, jak działa lęk przed bliskością, możemy o nim opowiedzieć i wyjaśnić, że czasem potrzebujemy dystansu. Nasze milczenie jest tylko chwilowe. Jednocześnie warto podjąć działania mające na celu zmianę sposobu postrzegania związku.
Lęk przed bliskością sprawia, że ranimy partnera, wypominając mu wady. Kiedy on za bardzo naciska na deklarację uczuć, popadamy w panikę. Nie wiemy, jak się zachować, więc zaczynamy dawać mu do zrozumienia, że nie jest dla nas odpowiednią osobą. Możemy nieświadomie obniżać samoocenę partnera, który szczerze nas pokochał i kierują nim szlachetne intencje.
Badania psychologiczne wskazują na to, że bezpieczny styl przywiązania może udzielać się partnerowi, który reprezentuje pozabezpieczny rodzaj więzi. Dużo zależy od jego osobowości i stopnia nasilenia lęku. Niestety, czasem zachodzi także przeciwne zjawisko. Np. dom rodzinny ukształtował w nas bezpieczną więź, ale związek z osobą cierpiącą na lęk przed bliskością okazał się bardzo bolesnym doświadczeniem. Nie zamierzamy więcej cierpieć, więc zamykamy się na relacje romantyczne. Toksyczny związek pozostawia po sobie unikowy styl przywiązania i ogromne kompleksy.
Choć osoby, które cierpią na lęk przed bliskością, przeżyły wiele trudnych chwil, to nie usprawiedliwia to krzywd, jakie nam wyrządzają. Jeśli reprezentujemy bezpieczny styl przywiązania, to prawdopodobnie dość szybko wycofamy się z toksycznej relacji. Paradoksalnie, najtrwalsze okazują się związki, w których jeden z partnerów ma unikowy rodzaj więzi, a drugi lękowo-ambiwalentny. Ich znajomość przypomina nieustanną pogoń. Im bardziej osoba unikowa ucieka, tym bardziej lękowo-ambiwalentna ją goni.
Strach przed bliskością fizyczną
Lęk przed bliskością w związku przybiera różne oblicza. Niekiedy skutkuje tym, że często zmieniamy partnerów, których traktujemy bardzo przedmiotowo. Często druga osoba nie zdaje sobie sprawy, że interesuje nas wyłącznie seks. Podczas niego skupiamy się na przyjemności i orgazmie, pomijając aspekt więziotwórczy. Niektórym z nas doskwiera strach przed bliskością fizyczną.
Molestowanie seksualne sprawia, że stosunek płciowy kojarzy się z bólem, wykorzystaniem i naruszaniem naszych granic. Pozostawia po sobie trwały ślad w psychice, nawet gdy miało miejsce dawno i objęło „wyłącznie” erotyczne wypowiedzi. Słowne molestowanie seksualne to zjawisko, które często spotyka się z bagatelizowaniem. Wmawia nam się, że to tylko „niewinne żarty”, a mężczyźni w pewnym wieku tak mają, że zaczepiają młode kobiety i komentują ich wygląd. Seksualne wypowiedzi, których sobie nie życzymy, pozostawiają podobny uraz w naszej psychice jak niechciany dotyk. Mamy prawo decydować o swoim ciele, stawiać wyraźne granice psychologiczne i unikać komentarzy z podtekstem erotycznym. Kiedy ktoś dopuszcza się względem nas nadużyć, pojawia się lęk przed bliskością fizyczną.
Przemoc seksualna w poprzednim związku przyczynia się do utraty zaufania i założenia pancerza ochronnego. Nie chcemy wchodzić w relacje romantyczne, gdyż te wiążą się ze współżyciem. Odrzucamy każdego, kto okazuje nam zainteresowanie. Boimy się, że ponownie obdarzymy zaufaniem niewłaściwą osobę, a ta przekroczy nasze granice i wykorzysta nasze ciało, wbrew naszej woli.
Seks uchodzi za jeden z silnych czynników więziotwórczych. Choć nie zawsze uprawiamy go z miłości, to stosunki płciowe prowadzą do wyrzutu hormonów, które potęgują bliskość i sprzyjają zakochaniu. Jeśli cierpimy na lęk przed zaangażowaniem, obawiamy się, że współżycie zapoczątkuje coś, czego tak bardzo pragniemy uniknąć.
Stosunki płciowe dosłownie obnażają nas i pokazują nasze ciało. Rodzi to ogromny problem, jeśli doskwiera nam niskie poczucie własnej wartości. Zakładamy, że nasza niedoskonała fizyczność spotka się z odrzuceniem i wyśmianiem.
Podsumowanie – lęk przed bliskością
Czy można pokonać lęk przed bliskością, który paraliżuje i pozbawia nas więzi z innymi ludźmi? Badania naukowe wskazują na to, że udaje się przeprogramować myśli, które kierują naszym zachowaniem. Kiedy uświadomimy sobie, dlaczego ciągle przeprowadzamy się z miejsca na miejsce i odrzucamy potencjalnych partnerów, rozpoczniemy pracę nad zmianą. Wymaga ona przyjrzenia się myślom automatycznym, które wynikają z przekonań kluczowych.
Lęk przed bliskością w związku sprawia, że nie otwieramy się przed drugą osobą. Unikamy rozmów o emocjach, przyszłości i deklaracji uczuć. Nawet jeśli kochamy partnera, to nie potrafimy tego wyrazić, bo towarzyszy nam strach przed odrzuceniem. Sprawia to, że potrzeby drugiej osoby pozostają niezaspokojone. Narastająca frustracja nierzadko przyczynia się do zakończenia związku.
Jeśli nasze kolejne związki kończą się niepowodzeniem, ciągle czekamy na idealnego partnera lub zakochujemy się w osobach niedostępnych, to warto przyjrzeć się sobie. Trudno przyznać się do lęku przed bliskością i zaangażowaniem, ale ten krok okazuje się wyzwalający. Otwiera nas również na zmianę, która może zaowocować stworzeniem szczęśliwego związku. Bliskie relacje z innymi czynią nasze życie lepszym i bardziej satysfakcjonującym. Zapewniają nam bowiem wsparcie emocjonalne i poczucie bezpieczeństwa, dlatego warto dać im szansę. 🙂
Bibliografia:
- Alford B.A., Beck A.T.; Terapia poznawcza jako teoria integrująca psychoterapię; Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2005
- Bowlby J.; Przywiązanie; Wydawnictwo Naukowe PWN, 2007
- Shankland R., Andre C.; Jak dobrze być razem; Wydawnictwo Feeria, 2021
- Stahl S.; Jak nie bać się bliskości; Wydawnictwo Otwarte, 2021
- Stahl S.; Kochaj najlepiej, jak potrafisz! O sztuce bycia razem; Wydawnictwo Otwarte, 2021
W pracy z klientami najważniejsze jest dla mnie indywidualne podejście.
Choć wydaje się, że ludzie mają podobne problemy i wszystko da się opisać konkretną jednostką chorobową, wierzę, że nie ma dwóch tych samych historii. Ważne jest dla mnie także stworzenie przestrzeni, w której klient poczuje się bezpiecznie – i w której łatwiej będzie nam wzajemnie się rozumieć. Dobre relacje są bardzo istotne w mojej pracy. W życiu także! W trakcie prowadzenia terapii indywidualnych wielokrotnie zauważyłam, jak wiele problemów związanych jest z relacjami właśnie. Zdarzało mi się zapraszać na sesję partnerów moich klientek – i wychodziło z tego dużo dobrego. Dlatego naturalnym krokiem było dla mnie pójście w stronę terapii par.
Jestem magistrem psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, posiadam Certyfikat Psychoterapeuty Poznawczo-Behawioralnego (PTTPB nr 482), ukończyłam studia podyplomowe z zakresu seksuologii klinicznej na SWPS.