Jestem po rozwodzie – jak żyć? To pytanie często zadają mi moi pacjenci, którzy zgłaszają się po profesjonalną pomoc psychologiczną. Rozstanie z żoną/mężem stanowi źródło ogromnego bólu. Gdy dochodzi do niego, towarzyszą nam trudne emocje takie jak smutek, złość, poczucie winy i wstyd. Niekiedy nie potrafimy uporać się z nimi w pojedynkę. Nie wstydźmy się wówczas poprosić o pomoc. Choć normalne życie po rozwodzie wydaje się początkowo czymś abstrakcyjnym, to z czasem możemy ponownie otworzyć się na innych ludzi. Co zrobić, aby rozstanie okazało się nowym początkiem?
Dlaczego się rozwodzimy?
Rozwodzimy się znacznie częściej niż nasi rodzice i dziadkowie. Wynika to m.in. ze zmian społeczno-obyczajowych, jakie dokonały się na przestrzeni ostatnich lat. Zakończenie małżeństwa przestało stanowić temat tabu w naszych rodzinach. Bliscy coraz częściej okazują nam zrozumienie i troskę, gdy podejmujemy tę niełatwą decyzję. Kobiety dzięki temu, że zyskały niezależność finansową, nie są dziś skazane na życie w niesatysfakcjonujących relacjach. Dawniej małżeństwa scalał m.in. lęk przed pogorszeniem sytuacji materialnej. Dziś został on zredukowany.
Przyczyny rozwodu najczęściej obejmują:
- niezgodność charakterów,
- brak dopasowania seksualnego i zanik współżycia,
- uzależnienie od alkoholu, hazardu, seksu jednego z partnerów,
- zdrady jednego z małżonków,
- różnice światopoglądowe, których nie udaje się przezwyciężyć,
- przemoc domową,
- długotrwałą rozłąkę, np. związaną z przeprowadzką do innego państwa w celach zarobkowych,
- problemy finansowe,
- trudności mieszkaniowe,
- niechęć partnera do rodziny współmałżonka.
Wyżej wspomniane czynniki nie wyczerpują w pełni tematu, dlaczego się rozwodzimy.
Jak żyć po rozwodzie?
Nie umiem żyć po rozwodzie. To zdanie często wypowiadają moi pacjenci, którzy czują się przytłoczeni rozstaniem. Kiedy kończy się coś, co z założenia miało charakteryzować się trwałością i odpornością na czynniki zewnętrzne, pojawia się rozczarowanie. Wynika ono z niespójności między naszymi oczekiwaniami a rzeczywistością.
Wchodząc w związek z ukochaną osobą, bardzo mocno się angażujemy. Poświęcamy sporo zasobów na stworzenie satysfakcjonującej relacji. Partner zapewnia nam bezpieczeństwo emocjonalne i optymalne pobudzenie. Liczymy na to, że w trudnych chwilach małżonek będzie służył nam pomocą.
Wspólna codzienność staje się naszym rytuałem. Dzielimy się obowiązkami. Wspólnie planujemy święta, urlop i spotkania rodzinne. Nagle wszystko to, na czym opieraliśmy się, traci rację bytu. Rozwód przypomina trzęsienie Ziemi. Znika poczucie stabilizacji. Nasze nawyki, które wykształciły się na przestrzeni lat, ulegają dezaktualizacji. Mamy problem, aby zastąpić je nowymi, bardziej przystającymi do aktualnych realiów.
Odczuwamy ogromny ból psychiczny. Rozwód często traktujemy jako osobistą porażkę. Zastanawiamy się, co zrobiliśmy nie tak, że małżeństwo zostało zakończone. Zadajemy sobie wiele trudnych pytań. Do tego dochodzą emocje takie jak smutek, złość, zazdrość, wstyd i poczucie winy. Nie zawsze potrafimy się z nimi uporać. Zdarza się, że przewyższają one nasze wewnętrzne zasoby. Nie wstydźmy się poprosić o pomoc psychoterapeutę. Trudne emocje stanowią naturalną kolej rzeczy przy rozwodzie. Jeśli smutek utrzymuje się zbyt długo, może doprowadzić do depresji.
Życie po rozwodzie jest bardzo trudne, jeśli decyzja o rozstaniu nie była podjęta przez nas i nadal kochamy byłego partnera/byłą partnerkę. Może prowadzić do spadku samooceny, jeśli postrzegamy samych siebie jako osoby wadliwe, które nie zasługują na miłość. Możemy również nieustannie obwiniać partnera. Poniżej udzielam przydatnych wskazówek i pokazuję, jak przetrwać rozwód.
Jak przetrwać rozwód?
Niektórzy z nas nie potrafią pogodzić się z sytuacją. Ratowanie małżeństwa po rozwodzie utrudnia nam wygaszanie starych obwodów neuronalnych i zastępowanie ich nowymi. Kiedy nie umiemy otrząsnąć się z szoku, rozpaczliwie walczymy o coś, co jest z góry skazane na porażkę. Uważamy, że jeśli tylko postaramy się, odzyskamy byłego męża/byłą żonę. Bardzo rzadko tak się dzieje. Dopóki nie zaakceptujemy nowych realiów, nasz ból psychiczny nie zostanie złagodzony. Walcząc rozpaczliwie o zakończone małżeństwo, skazujemy siebie na cierpienie.
Jak przetrwać rozwód? Warto uświadomić sobie, że przechodzimy przez naturalne procesy, które można podzielić na fazy. Zdrowienie, które skutkuje zaakceptowaniem rozwodu, niekiedy trwa kilka lat. Nie przyspieszajmy go, ponieważ potrzebujemy każdego etapu.
- Zaprzeczenie – gdy pojawia się widmo rozwodu, początkowo przeżywamy ogromny szok. Nasz umysł próbuje się bronić przed zalewem trudnych emocji, na które nie jest gotowy. Skutkuje to tym, że zaprzeczamy rozstaniu. Usiłujemy sobie wmówić, że druga osoba tylko nas “straszy”, “nie wie, co robi” etc.
- Gniew – odczuwamy go, gdy dociera do nas to, co się dzieje. Możemy skierować go do siebie, partnera, osób trzecich lub okoliczności. Gniewamy się na męża/żonę za to, że postanowił/postanowiła nas opuścić. Niekiedy winę przypisujemy sobie i temu, że nie zadbaliśmy o małżeństwo. Złościmy się na kochanka/kochankę, który/która odebrał/odebrała nam miłość ukochanej osoby.
- Negocjacje – zdarza się, że próbujemy się targować. Uważamy, że nie stało się nic tak poważnego, aby rozwieść się i definitywnie zakończyć związek. Niekiedy sobie to wmawiamy, bo dosięgają nas wątpliwości. Stanowią one naturalną kolej rzeczy, bo zdążyliśmy się przyzwyczaić do wspólnego życia. Prawdopodobnie nadal bardzo kochamy męża/żonę, nawet gdy on/ona nas skrzywdził/skrzywdziła.
- Depresja – gdy dociera do nas, że rozwód jest czymś nieuniknionym, odczuwamy ogromny smutek. Pozostaje on nierozerwalnie związany ze stratą bliskiej osoby i dotychczasowego trybu życia. Jeśli przedłuża się ponad miarę, utrudnia spożywanie posiłków i wstawanie z łóżka, skorzystajmy z profesjonalnego wsparcia psychologicznego. Może bowiem przerodzić się w depresję.
- Akceptacja – gdy przeżyjemy wszystkie powyższe etapy, w pewnym momencie pogodzimy się z rozwodem. Przyjmiemy do wiadomości, że nasze małżeństwo zakończyło się bezpowrotnie. Jeśli wybaczymy sobie i partnerowi, dostrzeżemy winę po obu stronach, to odzyskamy poczucie sprawczości. Przestaniemy obawiać się bliskościowych relacji. Otworzymy się na nową miłość i przyjaźń. Nasze życie odzyska barwy i zacznie dostarczać nam szczęścia.
Jak poradzić sobie po rozwodzie?
Nie mogę sobie poradzić po rozwodzie. Czuję się taka samotna/taki samotny. Bardzo często słyszę te słowa w swoim gabinecie. Rozwód nigdy nie jest łatwy, nawet gdy służy naszemu dobru. To normalne, że gdy odchodzimy od osoby uzależnionej od alkoholu, a nawet przemocowej, zaczynamy za nią tęsknić. Zastanawiamy się, czy podjęliśmy właściwą decyzję. Gdy zaakceptujemy pewne trudne uczucia i emocje, łatwiej uporamy się z nową sytuacją.
Nic dziwnego, że gdy kończy się z pozoru dobre małżeństwo, trudno nam znaleźć sens życia po rozwodzie. Dotychczas był nim czas z mężem/żoną, który poświęcaliśmy na pielęgnowanie bliskości. Teraz mamy go więcej i często nie wiemy, jak go spożytkować. Potrzebujemy wykształcenia nowych nawyków. Gdy do tej pory weekendy spędzaliśmy głównie ze współmałżonkiem, zróbmy coś dla siebie.
- Powróćmy do życia towarzyskiego. Początkowo możemy mieć z tym problem, bo na przestrzeni ostatnich lat utrzymywaliśmy kontakty ze wspólnymi znajomymi. To dobry moment, aby odświeżyć dawne przyjaźnie i nawiązać nowe. Pomoże nam w tym m.in. zapisanie się do klubu czytelniczego, czy udział w akcjach charytatywnych.
- Rozwijajmy się zawodowo. Nie chodzi o to, aby uciekać w pracę przed trudnymi emocjami, jakie generuje życie po rozwodzie. Wykorzystajmy ten czas, aby podnieść swoje kwalifikacje. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby zapisać się na kurs językowy, dzięki któremu będziemy mogli awansować i lepiej zarabiać.
- Zadbajmy o siebie. Rozwód to trudny moment, ale dla wielu z nas okazuje się przełomowy. Przypomina nam o tym, że wciąż jesteśmy atrakcyjną kobietą/atrakcyjnym mężczyzną. Możemy zmienić fryzurę, styl ubioru, zapisać się na siłownię i wykonać zaległe badania profilaktyczne.
- Poświęćmy czas swoim pasjom. W małżeństwie często skarżymy się na jego brak. Nie mamy wolnej chwili, aby przeczytać wszystkie interesujące nas książki, czy prowadzić konto na Instagramie. Życie po rozwodzie daje nam przestrzeń, którą warto poświęcić swoim zainteresowaniom.
Życie po rozwodzie – jak przeżywają to mężczyzna i kobieta
Pomoc psychologiczna po rozwodzie bywa potrzebna zarówno kobietom, jak i mężczyznom. Niezależnie od płci czujemy smutek i przygnębienie. Byli małżonkowie stają przed nie lada wyzwaniem. Reorganizują swoje dotychczasowe życie. Jeśli do tej pory spędzali wieczory, wychodząc razem do kina czy teatru, potrzebują towarzystwa innych miłośników kultury. Mogą też obcować ze sztuką w pojedynkę, ale wiele osób skarży się wówczas na dyskomfort.
Warto zaznaczyć, że życie po rozwodzie generuje nieco inne trudności w przypadku kobiet i mężczyzn. Mówimy tu o różnicach, które pojawiają się statystycznie często, ale nie zawsze w pełni oddają rzeczywistość. Nie podchodźmy do nich zbyt dosłownie, bo uproszczenia prowadzą do zniekształceń poznawczych.
Kobieta po rozwodzie
Kobieta po rozwodzie często kryje się za maską silnej i nieustraszonej bohaterki, która poradzi sobie z każdym wyzwaniem. Wypiera ból, który pojawia się w odpowiedzi na rozstanie. Pragnie bowiem zaoszczędzić dzieciom cierpienia. Nie chce, aby jej smutek udzielił się najmłodszym. Zależy jej na tym, aby w tych trudnych chwilach zapewnić im oparcie. Kobieta po rozwodzie zapomina przy tym, że sama potrzebuje pomocy. Jeśli nie dopuści do siebie trudnych emocji, nie przejdzie żałoby, co z kolei uniemożliwi jej otwarcie się na nowe. Wypieranie złości i smutku nie jest zdrowe. Emocje, które unieważniamy, dobijają się do naszego umysłu ze zdwojoną siłą. Tłumiony smutek niekiedy przeobraża się w depresję.
Dzieci nie są na tyle dojrzałe emocjonalnie, aby udźwignąć ból psychiczny swoich rodziców. W związku z tym nie obarczajmy ich własnym cierpieniem. Porozmawiajmy o nim z kimś dorosłym – przyjaciółką, siostrą czy psychoterapeutą. Dajmy sobie prawo do wszystkich emocji, jakie odczuwamy. Kobiety po rozwodzie często nie dopuszczają ich do siebie, bo nie chcą się rozpaść. Wiedzą bowiem, że dzieci ich potrzebują.
Kobiety uchodzą za strażniczki domowego ogniska. To im przypisuje się odpowiedzialność za jakość relacji. Gdy dochodzi do rozstania, otoczenie często obwinia je o to, że nie stanęły na wysokości zadania. Wiele z nich internalizuje niesprawiedliwe osądy, przez co dodatkowo cierpi.
Jako żony koncentrujemy się na mężu. Kiedy znika on z naszego życia, napotykamy duży problem w postaci utrwalonych nawyków. Rozwód to moment, kiedy warto je zmienić i zacząć myśleć o sobie. Znaleźć czas na pielęgnowanie przyjaźni, pasji i rozwój osobisty.
Mężczyzna po rozwodzie
Problemy po rozwodzie często zdają się omijać mężczyzn. Obserwując ich zachowanie, odnosimy wrażenie, że świetnie sobie radzą. Funkcjonują normalnie, chodzą do pracy, spotykają się z przyjaciółmi, a w weekendy dobrze się bawią. To jednak tylko złudzenie. Mężczyzna po rozwodzie zakłada zbroję, bo ma kiepski kontakt z własnymi emocjami. Nie oznacza to, że nie doświadcza smutku, żalu, tęsknoty, poczucia winy i wstydu. Bardzo często nie wie, co się z nim dzieje, bo społeczeństwo promuje męską siłę kosztem emocjonalności. Już małym chłopcom mówi się, że nie wolno im płakać. Internalizują oni oczekiwania społeczne i dostosowują się do nich. Utrudnia im to przejście przez wszystkie etapy żałoby.
Tłumienie emocji sprawia, że życie po rozwodzie przypomina ich nieustanne zagłuszanie. Mężczyzna może uciekać w wir pracy, zabaw i seksualnych przygód. Niekiedy “znieczula” się alkoholem i/lub substancjami psychoaktywnymi. Zwiększa to ryzyko rozwoju uzależnienia.
Pomoc psychologiczna po rozwodzie sprawia, że mężczyzna nawiązuje lepszy kontakt ze swoimi emocjami i rozumie ich znaczenie. Łatwiej mu przejść przez wszystkie etapy żałoby, aby pogodzić się z zaistniałą sytuacją i otworzyć na nowe relacje. Psychoterapia uświadamia mu, że rozwód nie czyni go bezwartościowym. Stanowi często spotykany problem społeczny.
Depresja po rozwodzie – jak sobie poradzić?
Niekiedy pomoc psychologiczna po rozwodzie jest konieczna. Z depresją nie poradzimy sobie sami, gdyż manifestuje się ona m.in. brakiem energii życiowej. Jeśli doświadczamy spadku nastroju, nie wstydźmy się poprosić o pomoc. Psychoterapia poznawczo-behawioralna przynosi bardzo dobre rezultaty w leczeniu depresji. Pomaga nam dotrzeć do nieadaptacyjnych przekonań, które wpływają na nasze emocje, zachowania, reakcje fizjologiczne i relacje z innymi ludźmi.
Wiele z nas traktuje rozwód jako porażkę. Uważamy, że zawiedliśmy, za mało się staraliśmy etc. Samych siebie postrzegamy jako beznadziejnych. Osądzamy siebie zbyt surowo i nieadekwatnie. W rezultacie towarzyszy nam silny smutek, poczucie beznadziei, wstyd i brak wiary w lepsze jutro. Zaczynamy myśleć negatywnie o sobie, innych ludziach i przyszłości. Wspomniana triada depresyjna Becka stanowi poważny sygnał alarmowy. Dostrzegając ją u siebie, zwróćmy się o pomoc do specjalisty. Wspólnie przeformułujemy nieadaptacyjne przekonania i zastąpimy je bardziej wspierającymi.
Problemy po rozwodzie są całkiem zrozumiałe. Dla wielu z nas rozstanie stanowi traumę. Rozwód boli nas podobnie jak śmierć bliskiej osoby. Potrzebujemy dać sobie czas na żałobę i opłakanie zakończonej relacji. Niekiedy brakuje nam zasobów, to moment, w którym warto zwrócić się o specjalistyczną pomoc. Psychoterapię depresji czasem łączy się z farmakoterapią.
Rozwód i dzieci
Życie po rozwodzie z dziećmi wymaga reorganizacji. Z byłym mężem/byłą żoną ustalamy częstotliwość kontaktów ze wspólnym potomstwem. Najlepiej porozumieć się w tej sprawie w ramach mediacji, a następnie przedstawić sądowi swoje ustalenia w tym zakresie. Zgodność jest tu bardzo ważna.
Niekiedy, gdy zawodzi nas ukochana osoba, kusi nas, aby odpłacić jej pięknym za nadobne. Uważamy, że ktoś, kto nas zdradził/porzucił/zranił, nie zasługuje na kontakty z naszymi dziećmi. Postępując w ten sposób, najbardziej krzywdzimy swoje pociechy. One i tak są zdezorientowane z powodu rozwodu. Ich życie również się zmienia. Nie chcą wybierać między rodzicami i przeżywać konfliktu lojalnościowego. Potrzebują zarówno matki, jak i ojca. Nie nastawiajmy ich przeciwko drugiemu rodzicowi. Ktoś, kto okazał się niewiernym mężem/niewierną żoną, wciąż może być dobrym ojcem/matką. Wyjątek stanowią sytuacje, w których nasz/nasza eks stosował/stosowała przemoc wobec dzieci. Tutaj ograniczenie kontaktu z małoletnimi wydaje się uzasadnione.
Pamiętajmy, że dziecko to nie nasz przyjaciel. Nie jest jeszcze dojrzałe emocjonalnie, dlatego nie powierzajmy mu swoich rozterek związanych z rozwodem. Jeśli chcemy porozmawiać o eks i tym, co przeżywamy, umówmy się z przyjaciółką na spacer. Ponadto możemy skorzystać z profesjonalnego wsparcia psychologicznego. Nie odwracajmy ról w rodzinie i nie osadzajmy dziecka w roli swojego opiekuna. Pomocy mogą udzielić nam inne osoby dorosłe.
Kiedy kolejny związek po rozwodzie?
Samotność początkowo wydaje się najlepszym rozwiązaniem. Niekiedy kusi nas przeskakiwanie między związkami, aby zagłuszyć pustkę, wzmocnić swoje poczucie własnej wartości i udowodnić coś swojemu eks/swojej eks. Zazwyczaj nie jest to najlepsze rozwiązanie, bo pozbawiamy siebie szansy na refleksję. Gdy przeanalizujemy, dlaczego nam nie wyszło, dostrzeżemy swoje błędy, ale też sygnały alarmowe, które przeoczyliśmy. Ponadto możemy dotrzeć do nieadaptacyjnych schematów, które przyciągają nas do określonych kobiet/mężczyzn i utrudniają zbudowanie zdrowego związku.
Życie w samotności po rozwodzie dla wielu z nas jest czymś naturalnym tuż po rozstaniu. Bardzo często odczuwamy zbyt głęboki ból, a nasze zaufanie zostało poważnie nadszarpnięte. Potrzebujemy czasu, aby przejść przez wszystkie etapy żałoby po rozwodzie. Opłakać swoje małżeństwo i zaakceptować rzeczywistość. Gdy wybaczymy sobie i partnerowi, przestaniemy żyć przeszłością. Odzyskamy radość, poczucie sprawczości i zaufanie do innych ludzi. Otworzymy się wówczas na nowy związek.
Kiedy kolejny związek po rozwodzie? Nie ma jednej, uniwersalnej i sprawdzonej recepty. Niektórzy potrzebują “tylko” kilku miesięcy, by się otrząsnąć, bo ich uczucie już dawno się wypaliło. Inni nawet kilku lat, bo rozstanie okazało się dla nich nieoczekiwane. Dajmy sobie tyle czasu, ile potrzebujemy. Jeśli coś rodzi nasz niepokój, np. widzimy, że wybieramy partnerów podobnych do jednego z rodziców, zapiszmy się na psychoterapię. Przepracujemy wówczas pewne schematy i nauczymy się reagować na nie w sposób adaptacyjny.
Podsumowanie – życie po rozwodzie
Życie po rozwodzie jest trudne, bo kończy się coś ważnego w naszym życiu. Dajmy sobie prawo do emocji, jakie nam towarzyszą. Jeśli przejdziemy przez wszystkie etapy żałoby, w końcu dotrzemy do fazy akceptacji. Pogodzimy się z zaistniałą sytuacją. Pozbędziemy się wówczas bólu, żalu i złości. Dostrzeżemy, że obie strony odpowiadają za rozpad małżeństwa. Paradoksalnie, to przywróci nam poczucie sprawczości, którego potrzebujemy. Możemy w przyszłości unikać powielania tych samych błędów i zbudować szczęśliwy związek. Nie pogrążajmy się w roli ofiary, bo ta nam nie służy.
Rozwód wiąże się z wprowadzeniem licznych zmian. Niekiedy wyprowadzamy się, a nasz standard życia chwilowo ulega pogorszeniu, gdyż własne zarobki nie pozwalają na wszystko, do czego przywykliśmy. Stare nawyki zastępujemy nowymi. Kiedy ulegną one utrwaleniu, życie po rozwodzie stanie się mniej dotkliwe. Częściowo ograniczymy poczucie pustki.
Rozwód potraktujmy jako lekcję życia. Wyciągnijmy z niej wnioski na przyszłość. Bogatsi o nie doświadczymy nowego otwarcia. Życie nie kończy się na nieudanym małżeństwie. Nie przekreśla ono naszej wartości.
Jeśli emocje, które towarzyszą rozstaniu, przewyższają nasze zasoby, skorzystajmy z profesjonalnej pomocy psychologicznej. Nie lekceważmy długo utrzymującego się smutku, bo prowadzi on do depresji.
Bibliografia:
- Beck J.S.; Terapia poznawczo-behawioralna; Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2012
- Błażek M., Lewandowska-Walter A.; Rozwód jako proces: perspektywa dorosłych i dzieci; Difin, 2017
- Klos A.; Rozwód: szansa na lepsze życie; Wydawnictwo Charaktery, 2018
- Komendołowicz I.; Rozwód po polsku: strach i nadzieje; Wydawnictwo WAB, 2019
- Zubrzycka E.; Narzeczeństwo, małżeństwo, rodzina, rozwód?; Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 1993
W pracy z klientami najważniejsze jest dla mnie indywidualne podejście.
Choć wydaje się, że ludzie mają podobne problemy i wszystko da się opisać konkretną jednostką chorobową, wierzę, że nie ma dwóch tych samych historii. Ważne jest dla mnie także stworzenie przestrzeni, w której klient poczuje się bezpiecznie – i w której łatwiej będzie nam wzajemnie się rozumieć. Dobre relacje są bardzo istotne w mojej pracy. W życiu także! W trakcie prowadzenia terapii indywidualnych wielokrotnie zauważyłam, jak wiele problemów związanych jest z relacjami właśnie. Zdarzało mi się zapraszać na sesję partnerów moich klientek – i wychodziło z tego dużo dobrego. Dlatego naturalnym krokiem było dla mnie pójście w stronę terapii par.
Jestem magistrem psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego, posiadam Certyfikat Psychoterapeuty Poznawczo-Behawioralnego (PTTPB nr 482), ukończyłam studia podyplomowe z zakresu seksuologii klinicznej na SWPS.